Pewnego dnia nadszedł Dzień Ojca. Podekscytowana i mająca jednocześnie w pamięci, że Bartosz w Dniu Matki mi przypomniał, że sama przecież jestem matką naszej zwierzęcej ekipy! Podchodzę do niego i mówię: Chodź na zdjęcia! Na co on mi odpowiedział z trochę naburmuszoną miną, że nie chce, że się nie wyspał i że nie ma ochoty. Nie poddałam się jednak i mówię dalej: No cho, będzie fajnie! Nie zajmie nam to dłużej niż 15 minut! Spojrzał na mnie podejrzliwie, zapewne pomyślał “Już widzę jak to będzie 15 minut”, ale się zgodził.

 

I co Wam powiem? Że kiedy wziął Filemona na ręce, a ten zaczął go myć,  a zaraz po tym na parapet wskoczyła Blania, też chcąca skorzystać z tych chwil czułości, to cóż… zauważyłam, że jego niezadowolenie, niewyspanie – znika. Myślę sobie, że tak po prostu działa ta zakłaczona miłość. Zakłacza smutki, wylizuje rany i barankuje nasze serca.

 

 

 

I coś jeszcze Wam powiem, że Bartosz jest także psim tatą, wiec oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęć z Skwarkofiśkami!

 

 

Ps. A na koniec, gdy zobaczył zdjęcia, to powiedział mi: Są cudowne! Dziękuję, że mnie namówiłaś!

 

 

©2020 Monika Małek by Marcin Szumowski